Po serii wstydliwych porażek przyszedł czas na wykonanie pierwszego kroku ku rehabilitacji. Tym krokiem miał być pucharowy mecz z Pogonią Szczecin postrzegany poniekąd, jako próba generalna przed piątkowym starciem z Lechem Poznań. Tym samym nie mogło być mowy o eksperymentach personalnych i niezliczonych roszad w składzie. W porównaniu do potyczki z Zagłębiem Lubin Maciej Skorża dokonał zaledwie dwóch zmian w wyjściowej jedenastce.
Jednak wstawienie między słupki Marijana Antolovicia i danie szansy od pierwszej minuty Maciejowi Rybusowi nie przyniosły znaczącej różnicy. O pierwszej połowie można napisać, że... się odbyła. Legioniści owszem, częściej byli przy piłce, ale nic z tego nie wynikało. Najgroźniejsze akcje były po stałych fragmentach gry, które... nie były groźne. Poza akcją Miroslava Radovicia w 37. minucie, kiedy to pomocnik uderzył tuż obok słupka, z boiska wiało nudą. Tym bardziej, że do ataków nie kwapili się gospodarze. Dość powiedzieć, że nie oddali choćby jednego strzału. Dzięki temu kibice z Łazienkowskiej nie musieli drżeć zbytnio o postawę Antolovicia, który w poprzednich spotkaniach potrafił "popisać się" nieudanymi interwencjami. 21.09.2010
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zdjęć lub ich fragmentów bez zgody autora zdjęć jest zabronione.
USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Jednolity tekst: Dz.U. 2003 nr 166 poz. 1610;
All rights reserved.
tel.: +48 607 124 483
©
Piotr "GeoS" Galas 2005-2024